Drużyna Południe i obchody 1050 rocznicy przyjęcia chrztu przez Polskę

Cudne majowe słońce sprzyjało świętowaniu w parku.
Świetnie przygotowana inscenizacja o tym, jak to z tym chrztem było.
Po części oficjalnej i artystycznej, można było połazić trochę po starosłowiańskiej wiosce, gdzie spotkać można było kowala w kuźni, skrybę, pracującego z mozołem nad tekstem, w warsztacie garncarskim można było zrobić własnoręcznie naczynie. Wiele zajęć zaproponowali organizatorzy, czyli rewelacyjna Drużyna Południe wspierana przez lokalne instytucje. Można było zatem pograć w ciekawą grę - coś na kształt kręgli, poćwiczyć strzelanie z łuku i rzucanie do celu oszczepem (?) chyba nie tak się to nazywało, ale długie z grotem na końcu. Można było także pooglądać i przymierzyć stroje, zbroje, hełmy itp.
Na zgłodniałych czekały trzy rodzaje kaszy. Kaszę można było zjeść tradycyjnie - z gulaszem i ogórkiem albo mniej tradycyjnie - z miodem i orzechami. A może z miodem jest bardziej tradycyjnie, niż z gulaszem? No nie wiem sama.
 Ciekawym punktem programu była musztra i pozorowana walka... ale tego już nie widziałam ...telefon zawołał mnie do domu :)
Bardzo fajnie, że rekonstruktorzy chętnie odpowiadali na pytania, opowiadali o swojej pasji, dzielili się niecodziennymi informacjami na temat historii, przeszłości.
Całości towarzyszyła  klimatyczna muzyka w stylu epoki, w której się poruszaliśmy. 
Mam taką małą satysfakcję, że wielu rekonstruktorów, to moi znajomi. A satysfakcja wynika z faktu, że mam niebanalnych znajomych z cudownymi pasjami.
Gratuluję świetnie przygotowanego dnia i życzę sobie takich dni więcej














Życie w wiosce



















































U skryby















U kowala






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz