Rynek miejski to nie jest parking

Żywiec, to piękne miasteczko. Tutaj sobie żyjemy, pracujemy, działamy i najczęściej odpoczywamy (bo czasu i środków brak na częste wyjazdy). Dlatego chcemy, żeby żyło nam się tu przyjemnie i odpoczywało bez stresu.
W związku z realizowaną powoli przebudową rynku żywieckiego, odżyła dyskusja dotycząca zamknięcia tego miejsca dla ruchu samochodowego. Opinia moja i moich bliskich jest jednoznaczna - zamknąć. Gdybym potrzebowała się poruszać po mieście samochodem - naciskałabym na budowę logicznych parkingów - gdzie tylko się da. Rynek zdecydowanie nie jest miejscem parkingowym. Nie przemawiają do mnie argumenty typu "bo nie ma gdzie parkować". Rynek nie służy do parkowania. To miejsce powinno być otoczone ogródkami restauracyjnymi, ławeczkami, gdzie można odpocząć, bez tego paskudnego poczucia, ze siedzi się na parkingu.
Wybraliśmy się na spacer niedzielny....
To, co zaobserwowaliśmy na rynku, jest jakaś dramatyczna pomyłka.
Czy można czuć się dobrze spędzając wolny czas na parkingu? Nie można.
Ciągle słychać narzekania na władze, na miasto, na wszystko... a rzeczywistość jest taka, że nasze miasto boryka się dokładnie z takimi samymi problemami jak większość polskich miejscowości. Nie ma u nas nic nadzwyczaj innego. Widać brak parkingów, korki, nieremontowane kamienice... ale to nie są problemy, które nas wyróżniają na tle kraju. Należy jednak szukać rozwiązań zaczynając może od zmiany własnego zapatrywania się na wszystkie te sprawy.
Czy na pewno zawsze trzeba jechać na zakupy, do kościoła, na spacer - samochodem? Osobiście wiem, że nie trzeba.
Czy jeśli już musimy jechać, to czy musimy parkować pod samymi drzwiami..., czy nie możemy podejść kilkaset metrów? Możemy.
Mam wielką nadzieję, że  ruch samochodowy ograniczony zostanie do niezbędnego minimum, a w dni takie jak niedziela - samochody zupełnie z rynku znikną i że po remoncie już nigdy więcej nie będę miała okazji zrobić takich zdjęć.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz