Jak spędzić wolny dzień? Może w bielskich galeriach?

Poszwendałam się dziś trochę dalej od domu.
Dzień w galerii... wszyscy wiedzą, że to fantastyczne przeżycie.
Wybrałam się wobec tego w podróż koleją do galerii.
Dworzec w Żywcu w słońcu jest naprawdę fajny. Może wkrótce, dzięki planom naprawczym, to miejsce będzie żyło pełnią życia.
Bardzo przyjazny Elf ruszył w drogę do Bielska, a po drodze mijały znajome obrazy: marnie wyglądająca stacja w Pietrzykowicach, potem Łodygowice.... itd, itd, itd... po torach, stuk, stuk.
W Bielsku rozstałam się z Elfem, który poleciał w dalszą drogę do Częstochowy.
Bielsko-Biała to ładne miasto. Odnowiony dworzec... taki prawdziwy, fajny, z pasażerami, kioskiem, kawiarnią. A przy dworcu budki, w których sprzedają bułki z pieczarkami. Kiedyś z sentymentu kupiłam sobie taką bułkę, ale to już są inne bułki niż 20 lat temu. Dzisiejsze są bardziej bułkowe, tamte były bardziej pieczarkowe.
W okolicy dworca nieładne są kioski z tanią, chińską odzieżą...Te kioski razem z rozpadającymi się budynkami po drugiej stronie torów, tworzą groteskowy kontrast z wyłaniającymi się nowoczesnymi szyldami największej bielskiej galerii. Największa bielska galeria jest miejscem często odwiedzanym przez miejscowych i przyjezdnych. Ale ja idę do galerii pod innym adresem. Rozglądam się jakbym tam znowu była po raz pierwszy. Troszkę zniszczone, ale i tak zawsze mi się podobają te starsze budynki bielskich uliczek.
Odwiedzam rynek i idę dalej. Mój cel: ul 1 maja 12, a tam - Dom Włókniarza i Galeria B&B. W galerii pan Andrzej Baturo i pani, która projektuje coś jakby folder wystawy, pogawędziliśmy chwilę. Poznaję oboje, bo w 2013 byłam wolontariuszką w czasie Foto Art Festiwalu - wspomniałam im o tym fakcie i zapewniłam, że w tym roku - jeśli nic się nie zmieni, też chętnie się poudzielam - to takie odprężające. Bierze się udział w dużej imprezie artystycznej, a jednak o niczym nie trzeba decydować, nic nie trzeba organizować, załatwiać.... - tak z punktu widzenia szeregowego wolontariusza.
W Galerii - fotografia sportowa Leszka Fidusiewicza - tego gościa, który uwiecznił słynny "gest Kozakiewicza". Niezły fragment dziejów sportu w obiektywie fotografa-sportowca. Emocje, rywalizacja, znani sportowcy, piękne ujęcia. Czuje się klimat czasów, widać kunszt fotoreporterski.
Jeszcze chwilę rozmawiam z panem Andrzejem i dowiaduję się, że w galerii, do której chciałam właśnie pójść, jest jeszcze jedno warte zatrzymania się miejsce - mieści się w nim "śmieszna wystawa". Postanowiłam się zatem pośmiać i ruszyłam do galerii BWA najpierw na całkiem "poważną" wystawę Fotografia dzikiej przyrody 2014. A tam zgromadzone najlepsze zdjęcia przyrodnicze 50 edycji konkursu Wildlife Photographer of the Year 2014. Piękne, idealne, doskonałe, różnorodne. Zupełnie inne niż te z B&B.
A teraz pora znaleźć kolejną galerię "śmieszną" wystawę. Pogubiłam się trochę, bo nigdzie nie widać "śmiesznej" wystawy. Trafiam za wysoko, ale miłe panie kierują mnie do celu, potem wzywają miłego pana, który musi mi otworzyć wystawę. Jeszcze słyszę "proszę sobie zabrać mapkę - tam jest ciemno, eksponaty nie są podpisane, z mapką będzie łatwiej".
Leszek Lewandowski - jest autorem wystawy "Dwa wątki, czyli akcja równoległa". Zabawa światłem, igranie z umysłem widza.... istotnie zabawne :) Inny rodzaj doznań, bardzo ciekawe instalacje.
Chłopak troszkę niecierpliwie dzwoni kluczami, więc staram się nie przedłużać zwiedzania.
Dziękuję i wychodzę na ulicę.
Teraz miałam w planach tę najczęściej odwiedzaną galerię... ale na samą myśl o setkach, tysiącach rzeczy, które tam wdzierają się w mózg - rezygnuję. Może innym razem wybiorę się na zakupy :D
Wracam więc na dworzec, a Elf zawiezie mnie do domu.














Dzika Przyroda


Igraszki ze złudzeniami






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz